Wiedziałam, że ma dziewczynę. Nie planowałam tego. Zaiskrzyło między nami. Setki sms-ów, spotkania, czułe słówka. Czułam sie najważniejsza na świecie. Zapytałam: a co z nią?

#2 To nie jest Twoje dziecko, więc nie można wymagać, żebyś je kochała. Pomyśl sobie, że dziecko nie wybiera rodziców, traktuj tego chłopca jak osobną jednostkę. Znajdź coś co daje Wam radość we wspólnym czasie i Was zbliży. Niestety Twój partner zawsze będzie miał dziecko i tego nic nie zmieni. Albo to zaakceptujesz albo ten związek w końcu się rozpadnie. #3 Po pierwsze: Wiążąc się na mężczyzną z dzieckiem wiedziałaś na co się piszesz więc o co masz pretensje? On jest ojcem, tatą, opiekunem, ma być wzorem dla dziecka czy tobie się to podoba czy nie. Jeśli mama dziecka nie życzy sobie aby miał z Tobą kontakt dlaczego tego nie uszanujesz? Jak to "Maly niestety nie zniknie" ...brzmi jak z 997...Czy tata wie, że tak o jego dziecku mówisz i myślisz? Dziwisz sie matce, że utrudnia kontakt? Ja nie! Na jego miejscu dawno bym od egoistki uciekła A nie tkwiła w związku. Przykre to jest kiedy czyta się..z postu bije egoizm i nastawienie na branie. Nie chcesz nic dać nikomu, nawet mężczyźnie o którym mówisz że kochasz. Nikt nie wymaga od Ciebie miłości i matkowania dziecku ale wypowiadanie się w takim tonie o relacji ( o którą jesteś zazdrosna ) ojca z synem jest nie do przyjęcia. #4 Po pierwsze: Wiążąc się na mężczyzną z dzieckiem wiedziałaś na co się piszesz więc o co masz pretensje? On jest ojcem, tatą, opiekunem, ma być wzorem dla dziecka czy tobie się to podoba czy nie. Jeśli mama dziecka nie życzy sobie aby miał z Tobą kontakt dlaczego tego nie uszanujesz? Jak to "Maly niestety nie zniknie" ...brzmi jak z 997...Czy tata wie, że tak o jego dziecku mówisz i myślisz? Dziwisz sie matce, że utrudnia kontakt? Ja nie! Na jego miejscu dawno bym od egoistki uciekła A nie tkwiła w związku. Przykre to jest kiedy czyta się..z postu bije egoizm i nastawienie na branie. Nie chcesz nic dać nikomu, nawet mężczyźnie o którym mówisz że kochasz. Nikt nie wymaga od Ciebie miłości i matkowania dziecku ale wypowiadanie się w takim tonie o relacji ( o którą jesteś zazdrosna ) ojca z synem jest nie do przyjęcia. No wlasnie nie widzialam jak to bedzie, gdy patrzy sie na innych wyglada to o wiele latwiej. Poczatkowe nastawienie bylo pozytywne. Mam unikac spotkan rodzinnych i dziecka jak ognia, to wedlug Ciebie ojciec nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie? Nigdy bym nic malemu nie zrobil, litosci. Ojciec wie jakie to trudne dla mnie, a matka utrudniala kontakt bo nie chciala zebym zastapila mu mame, i bala sie ze bede miala lepszy kontakt z jej synem niz ona sama. Rozumiem Twoja reakcje, najwidoczniej nigdy nie bylas w podobnej sytuacji. #5 Moze nie powinnam pisac, bo nie bylam w podobnej sytuacji, ale dziewczyny wyzej nie zwrocily uwagi na jedną rzecz. Jestes w tym zwiazku okolo roku? Sama piszesz, ze Twój chlopak te 3 lata temu zachowal sie niewlasciwie, starajac sie o dziecko i że związek z matką dziecka przetrwal tylko ok. 2 lata (9 m chodzenia+ 9m ciazy + 6m po porodzie, tak?) Jeśli to się zgadza, to wlasciwie nie powinnas dziwić sie ani ex, ani teściowej, że są hmmm niechętne? Ostrożne? Dlaczego miałyby wierzyć, że nie jesteś chwilowym romansem i że nie będzie po Tobie jeszcze 5 nowych "cioć"? Wiem, że jak się jest zakochanym, to wszystko wydaje sie wspaniałe i na wieczność, ale potem wspólne życie weryfikuje, czy rzeczywiście tak będzie. Dodatkowo Twój chłopak jest w przełomowym momencie życia, bo kończy studia, będzie musiał uniezależnić się od swojej matki... Szczerze mówiąc, myślę, że wzięłaś na siebie odpowiedzialność za problemy, które on powinien rozwiązywać. Masz prawo mieć burzę emocji z tym związaną, ale sytuacja wymaga więcej rozsądku niż zwykły związek 25-latków, bo jest już dziecko. Przemyśl, co jest dobre dla Ciebie, a czego zaakceptować nie możesz. I gdzie jest w tym miejsce na dziecko (a moze i na wasze wspolne dzieci), bo ono już niesie niezawiniony przez siebie ciężar w postaci rozpadu związku rodziców. #6 To nie jest Twoje dziecko, więc nie można wymagać, żebyś je kochała. Pomyśl sobie, że dziecko nie wybiera rodziców, traktuj tego chłopca jak osobną jednostkę. Znajdź coś co daje Wam radość we wspólnym czasie i Was zbliży. Niestety Twój partner zawsze będzie miał dziecko i tego nic nie zmieni. Albo to zaakceptujesz albo ten związek w końcu się rozpadnie. Wiem ze bedzie mial dziecko i wiem ze musze to zaakceptowac, niestety nie jest to latwe Moze nie powinnam pisac, bo nie bylam w podobnej sytuacji, ale dziewczyny wyzej nie zwrocily uwagi na jedną rzecz. Jestes w tym zwiazku okolo roku? Sama piszesz, ze Twój chlopak te 3 lata temu zachowal sie niewlasciwie, starajac sie o dziecko i że związek z matką dziecka przetrwal tylko ok. 2 lata (9 m chodzenia+ 9m ciazy + 6m po porodzie, tak?) Jeśli to się zgadza, to wlasciwie nie powinnas dziwić sie ani ex, ani teściowej, że są hmmm niechętne? Ostrożne? Dlaczego miałyby wierzyć, że nie jesteś chwilowym romansem i że nie będzie po Tobie jeszcze 5 nowych "cioć"? Wiem, że jak się jest zakochanym, to wszystko wydaje sie wspaniałe i na wieczność, ale potem wspólne życie weryfikuje, czy rzeczywiście tak będzie. Dodatkowo Twój chłopak jest w przełomowym momencie życia, bo kończy studia, będzie musiał uniezależnić się od swojej matki... Szczerze mówiąc, myślę, że wzięłaś na siebie odpowiedzialność za problemy, które on powinien rozwiązywać. Masz prawo mieć burzę emocji z tym związaną, ale sytuacja wymaga więcej rozsądku niż zwykły związek 25-latków, bo jest już dziecko. Przemyśl, co jest dobre dla Ciebie, a czego zaakceptować nie możesz. I gdzie jest w tym miejsce na dziecko (a moze i na wasze wspolne dzieci), bo ono już niesie niezawiniony przez siebie ciężar w postaci rozpadu związku rodziców. Byla mojego chlopaka byla jego pierwsza dziewczyna, miedzy nia a mna z nikim sie nie spotykal. Jak go poznalam to mowil ze sie bal ze juz zawsze bedzie sam bo wie ze nikt nie chce byc w zwiazku z facetem z dzieckiem. On jest typem bardziej niesmialym wiec wiec nie wydaje mi sie aby one obawialy sie o ilosc cioc. Jego matka ciagle mowila ze sie cieszy ze jestesmy razem i to dobrze dla malego, ale potem poczula sie jakby zagrozona tym ze moj facet juz nie bedzie jej potrzebowal i ze ona juz nie bedzie miala kontroli nad tym co on i jego dziecko robia. Ex tez mowila ze mu zazdrosci ze sobie kogos znalazl. #7 To, że weszłas na to forum oznacza, że wszelkimi sposobami szukasz pomocy. Gratuluję za odwagę otworzenia się i napisania tego co czujesz. W zwiazku z tym, ze slowa sa przykre to tym bardziej, bo niejedną osobą miotają lub przynajmniej raz w zyciu odczuwala podobne uczucia ale nie uzewnetrznila sie ze syrachu przed niezrozumieniem i wrecz zlinczowaniem przez sluchaczy czy czytaczy. Współczuję Ci Twojej sytuacji. Choc masz jeszcze szansę wymiksowac sie z tego związku i wejść w zdrową relacje z kimś innym. Twój partner to ogólnie nieodpowiedzialny człowiek. Teraz tego nie rozumiesz i nie dostrzegasz ale za kilka lat przypomnij sobie ten wpis. Mężczyzna, który nadal pozostał chlopcem lub może inaczej...nadal jeszcze nim jest. Sterowany jeszcze przez mamusie choć może to i dobrze, bo to narazie jedna z odpowiedzialnych osób w tym towarzystwie i przede wszystkim działająca w interesie i dla dobra wnuka. Twój facet nie dorósł do bycia tatą. Wciaz jest zależny finansowo od swojej rodzicielki będac samym rodzicem. Nie rozumiem tego ponieważ studia niekoniecznie muszą być tu przeszkodą, a w jego sytuacji nie powinny nawet być. Żenada. Gdzie u tego faceta jaja chyba potrafi wpuszczac je tam gdzie nie trzeba i zapomina o nich kiedy trzeba. Kobieta jest około 9 misiecy w ciazy wiec miał czas zaadoptować sytuacje i wziąść odpowiedzialność za swoją rodzinę. Żal mi tego malego chłopca. Po przeczytaniu Twojego wpisu aż serce boli. Pamiętaj, że na cudzym nieszczęściu nie zbudujesz swojego szczęścia. Kiedy obudzą się instynkty tacierzynskie twojego partnera lub może juz są ale przytlumione nowym zwiazkiem wasz związek moze przechodzic poważny kryzys i ty będziesz żałowała podjętych decyzji. Weszłas w relacje juz z problemami. Nie wymazesz gumka myszka małego chłopca, który będzie zawsze częścią waszego życia, a bynajmniej życia twojego partnera. Dojrzałość wymaga od ciebie akceptacji tej sytuacji i zmiany podejścia do tego dziecka. Okaż choć ty odpowiedzialność w tym związku, bo dzieciak nie jest niczemu winny, a już na starcie jest skrzywdzony. Przykre to co piszesz o twojej relacji z tym dzieckiem. Jesli zamierzasz byc w tym zwiazky to garnij się. Nie jesteś już mała dziewczynka, a jeżeli wciąż nią jesteś to więc, a tego akurat jestem pewna, że twój D nie poradzi sobie na bank z dwójką dzieci. Bycie rodzicem nie wizę się tylko z samymi przyjemnościami o tym wie nawet ten, który nie posiada dzieci. Wchodząc w ten związek musisz się liczyć, że będziesz musiała jeżeli nie chcesz krzywdzić tego dzieciaczka dzielić swój czas spędzany z partnerem razem z tym małym. Mam nadzieje, ze nie posuniesz się do tego żeby odciągnąć i pozbawiać tego dziecka ojca, bo to będzie świadczyło o tym, że i ty nie jesteś dorosła, a jedynie w dorosłość się bawisz. Włącz empatię i wczuj się w tą sytuację gdybys to ty była tym dzieckiem. Co byś powiedziała takiemu ojcu i jego partnerce za 10 lat? Co wykrzyczalabyś im w twarz za 20 lat? A gdyby to było twoje dziecko i to ty byłabyś po innej stronie tej relacji? Gdybys to ty byla matka tego malego, ktorego ojciec spotyka sie juz z kims innym? Wczuj się w to, zatrzymaj sie i pomysl, otrząśnij i albo zaakceptuj i przestań się zachowywać jak małe dziecko albo daruj sobie i poszukaj faceta, który jest w sytuacji na miarę twojej dojrzalosci żebyście nie krzywdzili siebie wzajemnie i po drodze tez i innych. Trzymam kciuki, że dasz rade i będziecie wszyscy w zyciu szczęśliwi. #8 No wlasnie nie widzialam jak to bedzie, gdy patrzy sie na innych wyglada to o wiele latwiej. Poczatkowe nastawienie bylo pozytywne. Mam unikac spotkan rodzinnych i dziecka jak ognia, to wedlug Ciebie ojciec nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie? Nigdy bym nic malemu nie zrobil, litosci. Ojciec wie jakie to trudne dla mnie, a matka utrudniala kontakt bo nie chciala zebym zastapila mu mame, i bala sie ze bede miala lepszy kontakt z jej synem niz ona sama. Rozumiem Twoja reakcje, najwidoczniej nigdy nie bylas w podobnej sytuacji. Wygląda to ławiej, bo ludzie byli z innym podejściem może innym charakterem. Wszyscy się od siebie różnimy i różnie reagujemy na pewne sytuacje. Wczuj się w tą matkę. Prawda jest, że może być rozżalona z powodu tego, ze jej nie wyszlo w zwiazku, a teraz pojawiła się w życiu jej byłego partnera inna kobieta. Jeszcze tego nie akceptuje zwyczajnie sobie z tym nie radzi. Faktem jest, że skoro jesteś w tym związku to nie powinnaś być pomijana w rodzinnych spotkaniach. Tutaj chyba wszyscy potrzebują czasu, nie tak wyobrazali sobie, że potoczy się życie innym torem i przyniesie takie problemy na wstępie młodego życia, wejścia w dorosłość syna choćby z perspektywy matki i juz teraz babci. reklama #9 To, że weszłas na to forum oznacza, że wszelkimi sposobami szukasz pomocy. Gratuluję za odwagę otworzenia się i napisania tego co czujesz. W zwiazku z tym, ze slowa sa przykre to tym bardziej, bo niejedną osobą miotają lub przynajmniej raz w zyciu odczuwala podobne uczucia ale nie uzewnetrznila sie ze syrachu przed niezrozumieniem i wrecz zlinczowaniem przez sluchaczy czy czytaczy. Współczuję Ci Twojej sytuacji. Choc masz jeszcze szansę wymiksowac sie z tego związku i wejść w zdrową relacje z kimś innym. Twój partner to ogólnie nieodpowiedzialny człowiek. Teraz tego nie rozumiesz i nie dostrzegasz ale za kilka lat przypomnij sobie ten wpis. Mężczyzna, który nadal pozostał chlopcem lub może inaczej...nadal jeszcze nim jest. Sterowany jeszcze przez mamusie choć może to i dobrze, bo to narazie jedna z odpowiedzialnych osób w tym towarzystwie i przede wszystkim działająca w interesie i dla dobra wnuka. Twój facet nie dorósł do bycia tatą. Wciaz jest zależny finansowo od swojej rodzicielki będac samym rodzicem. Nie rozumiem tego ponieważ studia niekoniecznie muszą być tu przeszkodą, a w jego sytuacji nie powinny nawet być. Żenada. Gdzie u tego faceta jaja chyba potrafi wpuszczac je tam gdzie nie trzeba i zapomina o nich kiedy trzeba. Kobieta jest około 9 misiecy w ciazy wiec miał czas zaadoptować sytuacje i wziąść odpowiedzialność za swoją rodzinę. Żal mi tego malego chłopca. Po przeczytaniu Twojego wpisu aż serce boli. Pamiętaj, że na cudzym nieszczęściu nie zbudujesz swojego szczęścia. Kiedy obudzą się instynkty tacierzynskie twojego partnera lub może juz są ale przytlumione nowym zwiazkiem wasz związek moze przechodzic poważny kryzys i ty będziesz żałowała podjętych decyzji. Weszłas w relacje juz z problemami. Nie wymazesz gumka myszka małego chłopca, który będzie zawsze częścią waszego życia, a bynajmniej życia twojego partnera. Dojrzałość wymaga od ciebie akceptacji tej sytuacji i zmiany podejścia do tego dziecka. Okaż choć ty odpowiedzialność w tym związku, bo dzieciak nie jest niczemu winny, a już na starcie jest skrzywdzony. Przykre to co piszesz o twojej relacji z tym dzieckiem. Jesli zamierzasz byc w tym zwiazky to garnij się. Nie jesteś już mała dziewczynka, a jeżeli wciąż nią jesteś to więc, a tego akurat jestem pewna, że twój D nie poradzi sobie na bank z dwójką dzieci. Bycie rodzicem nie wizę się tylko z samymi przyjemnościami o tym wie nawet ten, który nie posiada dzieci. Wchodząc w ten związek musisz się liczyć, że będziesz musiała jeżeli nie chcesz krzywdzić tego dzieciaczka dzielić swój czas spędzany z partnerem razem z tym małym. Mam nadzieje, ze nie posuniesz się do tego żeby odciągnąć i pozbawiać tego dziecka ojca, bo to będzie świadczyło o tym, że i ty nie jesteś dorosła, a jedynie w dorosłość się bawisz. Włącz empatię i wczuj się w tą sytuację gdybys to ty była tym dzieckiem. Co byś powiedziała takiemu ojcu i jego partnerce za 10 lat? Co wykrzyczalabyś im w twarz za 20 lat? A gdyby to było twoje dziecko i to ty byłabyś po innej stronie tej relacji? Gdybys to ty byla matka tego malego, ktorego ojciec spotyka sie juz z kims innym? Wczuj się w to, zatrzymaj sie i pomysl, otrząśnij i albo zaakceptuj i przestań się zachowywać jak małe dziecko albo daruj sobie i poszukaj faceta, który jest w sytuacji na miarę twojej dojrzalosci żebyście nie krzywdzili siebie wzajemnie i po drodze tez i innych. Trzymam kciuki, że dasz rade i będziecie wszyscy w zyciu szczęśliwi. Nigdy nie pomyslalam nawet o tym zeby utrudniac mu kontakt z dzieckiem, wrecz przeciwnie To, że weszłas na to forum oznacza, że wszelkimi sposobami szukasz pomocy. Gratuluję za odwagę otworzenia się i napisania tego co czujesz. W zwiazku z tym, ze slowa sa przykre to tym bardziej, bo niejedną osobą miotają lub przynajmniej raz w zyciu odczuwala podobne uczucia ale nie uzewnetrznila sie ze syrachu przed niezrozumieniem i wrecz zlinczowaniem przez sluchaczy czy czytaczy. Współczuję Ci Twojej sytuacji. Choc masz jeszcze szansę wymiksowac sie z tego związku i wejść w zdrową relacje z kimś innym. Twój partner to ogólnie nieodpowiedzialny człowiek. Teraz tego nie rozumiesz i nie dostrzegasz ale za kilka lat przypomnij sobie ten wpis. Mężczyzna, który nadal pozostał chlopcem lub może inaczej...nadal jeszcze nim jest. Sterowany jeszcze przez mamusie choć może to i dobrze, bo to narazie jedna z odpowiedzialnych osób w tym towarzystwie i przede wszystkim działająca w interesie i dla dobra wnuka. Twój facet nie dorósł do bycia tatą. Wciaz jest zależny finansowo od swojej rodzicielki będac samym rodzicem. Nie rozumiem tego ponieważ studia niekoniecznie muszą być tu przeszkodą, a w jego sytuacji nie powinny nawet być. Żenada. Gdzie u tego faceta jaja chyba potrafi wpuszczac je tam gdzie nie trzeba i zapomina o nich kiedy trzeba. Kobieta jest około 9 misiecy w ciazy wiec miał czas zaadoptować sytuacje i wziąść odpowiedzialność za swoją rodzinę. Żal mi tego malego chłopca. Po przeczytaniu Twojego wpisu aż serce boli. Pamiętaj, że na cudzym nieszczęściu nie zbudujesz swojego szczęścia. Kiedy obudzą się instynkty tacierzynskie twojego partnera lub może juz są ale przytlumione nowym zwiazkiem wasz związek moze przechodzic poważny kryzys i ty będziesz żałowała podjętych decyzji. Weszłas w relacje juz z problemami. Nie wymazesz gumka myszka małego chłopca, który będzie zawsze częścią waszego życia, a bynajmniej życia twojego partnera. Dojrzałość wymaga od ciebie akceptacji tej sytuacji i zmiany podejścia do tego dziecka. Okaż choć ty odpowiedzialność w tym związku, bo dzieciak nie jest niczemu winny, a już na starcie jest skrzywdzony. Przykre to co piszesz o twojej relacji z tym dzieckiem. Jesli zamierzasz byc w tym zwiazky to garnij się. Nie jesteś już mała dziewczynka, a jeżeli wciąż nią jesteś to więc, a tego akurat jestem pewna, że twój D nie poradzi sobie na bank z dwójką dzieci. Bycie rodzicem nie wizę się tylko z samymi przyjemnościami o tym wie nawet ten, który nie posiada dzieci. Wchodząc w ten związek musisz się liczyć, że będziesz musiała jeżeli nie chcesz krzywdzić tego dzieciaczka dzielić swój czas spędzany z partnerem razem z tym małym. Mam nadzieje, ze nie posuniesz się do tego żeby odciągnąć i pozbawiać tego dziecka ojca, bo to będzie świadczyło o tym, że i ty nie jesteś dorosła, a jedynie w dorosłość się bawisz. Włącz empatię i wczuj się w tą sytuację gdybys to ty była tym dzieckiem. Co byś powiedziała takiemu ojcu i jego partnerce za 10 lat? Co wykrzyczalabyś im w twarz za 20 lat? A gdyby to było twoje dziecko i to ty byłabyś po innej stronie tej relacji? Gdybys to ty byla matka tego malego, ktorego ojciec spotyka sie juz z kims innym? Wczuj się w to, zatrzymaj sie i pomysl, otrząśnij i albo zaakceptuj i przestań się zachowywać jak małe dziecko albo daruj sobie i poszukaj faceta, który jest w sytuacji na miarę twojej dojrzalosci żebyście nie krzywdzili siebie wzajemnie i po drodze tez i innych. Trzymam kciuki, że dasz rade i będziecie wszyscy w zyciu szczęśliwi. To, że weszłas na to forum oznacza, że wszelkimi sposobami szukasz pomocy. Gratuluję za odwagę otworzenia się i napisania tego co czujesz. W zwiazku z tym, ze slowa sa przykre to tym bardziej, bo niejedną osobą miotają lub przynajmniej raz w zyciu odczuwala podobne uczucia ale nie uzewnetrznila sie ze syrachu przed niezrozumieniem i wrecz zlinczowaniem przez sluchaczy czy czytaczy. Współczuję Ci Twojej sytuacji. Choc masz jeszcze szansę wymiksowac sie z tego związku i wejść w zdrową relacje z kimś innym. Twój partner to ogólnie nieodpowiedzialny człowiek. Teraz tego nie rozumiesz i nie dostrzegasz ale za kilka lat przypomnij sobie ten wpis. Mężczyzna, który nadal pozostał chlopcem lub może inaczej...nadal jeszcze nim jest. Sterowany jeszcze przez mamusie choć może to i dobrze, bo to narazie jedna z odpowiedzialnych osób w tym towarzystwie i przede wszystkim działająca w interesie i dla dobra wnuka. Twój facet nie dorósł do bycia tatą. Wciaz jest zależny finansowo od swojej rodzicielki będac samym rodzicem. Nie rozumiem tego ponieważ studia niekoniecznie muszą być tu przeszkodą, a w jego sytuacji nie powinny nawet być. Żenada. Gdzie u tego faceta jaja chyba potrafi wpuszczac je tam gdzie nie trzeba i zapomina o nich kiedy trzeba. Kobieta jest około 9 misiecy w ciazy wiec miał czas zaadoptować sytuacje i wziąść odpowiedzialność za swoją rodzinę. Żal mi tego malego chłopca. Po przeczytaniu Twojego wpisu aż serce boli. Pamiętaj, że na cudzym nieszczęściu nie zbudujesz swojego szczęścia. Kiedy obudzą się instynkty tacierzynskie twojego partnera lub może juz są ale przytlumione nowym zwiazkiem wasz związek moze przechodzic poważny kryzys i ty będziesz żałowała podjętych decyzji. Weszłas w relacje juz z problemami. Nie wymazesz gumka myszka małego chłopca, który będzie zawsze częścią waszego życia, a bynajmniej życia twojego partnera. Dojrzałość wymaga od ciebie akceptacji tej sytuacji i zmiany podejścia do tego dziecka. Okaż choć ty odpowiedzialność w tym związku, bo dzieciak nie jest niczemu winny, a już na starcie jest skrzywdzony. Przykre to co piszesz o twojej relacji z tym dzieckiem. Jesli zamierzasz byc w tym zwiazky to garnij się. Nie jesteś już mała dziewczynka, a jeżeli wciąż nią jesteś to więc, a tego akurat jestem pewna, że twój D nie poradzi sobie na bank z dwójką dzieci. Bycie rodzicem nie wizę się tylko z samymi przyjemnościami o tym wie nawet ten, który nie posiada dzieci. Wchodząc w ten związek musisz się liczyć, że będziesz musiała jeżeli nie chcesz krzywdzić tego dzieciaczka dzielić swój czas spędzany z partnerem razem z tym małym. Mam nadzieje, ze nie posuniesz się do tego żeby odciągnąć i pozbawiać tego dziecka ojca, bo to będzie świadczyło o tym, że i ty nie jesteś dorosła, a jedynie w dorosłość się bawisz. Włącz empatię i wczuj się w tą sytuację gdybys to ty była tym dzieckiem. Co byś powiedziała takiemu ojcu i jego partnerce za 10 lat? Co wykrzyczalabyś im w twarz za 20 lat? A gdyby to było twoje dziecko i to ty byłabyś po innej stronie tej relacji? Gdybys to ty byla matka tego malego, ktorego ojciec spotyka sie juz z kims innym? Wczuj się w to, zatrzymaj sie i pomysl, otrząśnij i albo zaakceptuj i przestań się zachowywać jak małe dziecko albo daruj sobie i poszukaj faceta, który jest w sytuacji na miarę twojej dojrzalosci żebyście nie krzywdzili siebie wzajemnie i po drodze tez i innych. Trzymam kciuki, że dasz rade i będziecie wszyscy w zyciu szczęśliwi. Nigdy nie probowalam odciagnac ojca od dziecka. Wrecz przeciwnie, zawsze mu powtarzalam zeby stawial malego na pierwszym miejscu i spedzal z nim czas bo nie chcialam byc obwiniana za zniszczenie ich relacji. Teraz wydaje mi sie ze wszystko kreci sie tylko wokol malego. reklama #10 Maly jest w pewnym sensie przeszkoda do naszego cudownego zycia. D. chcial sie starac o pelna opieke nad malym bo jego byla zachowywala sie przez jakis czas jak stuknieta ale teraz dal sobie spokoj bo odkad dostala pismo od prawnika to sie zaczela normalnie zachowywac. Za miesiac D. konczy studia i przeprowadza sie do mnie. Widze ze jemu tez az tak nie zalezy na tym zeby spedzac z malym tak duzo czasu chociazby przez to ze juz nie chce stalej opieki i ze sie cieszy jak jest tylko ze mna a maly u dziadkow, no i mowi ze myslal ze bedzie inaczej i ze wychowywanie jest latwiejsze. Dziecko nie wybierało by być "przeszkodą". Nie możesz tak myśleć - NIGDY. Nie daj boże abyś chciała odseparować ojca od dziecka, abyś była szczęśliwa. Dziecko jest niewinne i chce mieć ojca, a ojciec nie może mieć dylematu czy woli spędzić czas z synem czy oglądać film.. Jeżeli chcecie być razem musicie znaleźć szczęście i radość ze spędzania czasu w trójkę
Noben, ale przecież tu nie chodzi o to, że nie ma szans, by szczęśliwy związek oparty na cudzym nieszczęściu był możliwy. Jak najbardziej jest. Chyba jednak można zobaczyć pewne tendencje. Np. jeśli 8 z 10 takich związków rozpada się w przeciągu kilku lat, to korelacja jest oczywista.
More you might like spadajacagwiazda20 Kiedy całe życie kumulujesz w sobie wszystkie negatywne emocje, w końcu dochodzi do momentu kiedy nie masz gdzie już ich trzymać... a wtedy już nie ma jak tego naprawić spadajacagwiazda20 Nie lubiła bólu, a się lubiła smaku wódki, a ją lubiła zapachu papierosów, a je była inna..."Była." daniooooo-blog Nie jest łatwo mi się śmiać. Żyć też nie jest łatwo. spadajacagwiazda20 i nie odpisuje ci juz od razu w nadziei ze pokochasz mnie tej nocy i mniej juz o tobie mysle chyba ten rozdzial sie konczy -nameliniesiekochamy spadajacagwiazda20 Ktoś kto za dużo myśli, jest tym który kocha najbardziej. moyatemryava Jestem połączeniem wszystkiego co najgorsze. Stałaś się moim największym wrogiem. Obiecuję, że będę Twoim największym koszmarem. patolovepsycho Miłość bez uczciwości nie zasługuje na miano miłości. Życzę Ci wszystkiego najgorszego. Nie chcemy budować swojego szczęścia na cudzym nieszczęściu, więc tłumimy wstydliwe emocje. Zazwyczaj jednak nie mamy wpływu na odczuwanie złośliwej satysfakcji, którą niesie Schadenfreude. Sami siebie rozgrzeszamy z takiej postawy, np. gdy leniwa koleżanka, która była dotychczas pupilką szefa, nie dostała zapowiadanego awansu.

Rosa,dziękuję za to, co napisałaś.Zgadzam się z każdym żeby mój związek był tak świadomy, oparty na lojalności i zaufaniu jak chcę teraz, tu na forum ogólnym, rozpisywać się o swoim związku, wyciągać jego słabych stron, ale u nas ciężko z tą lojalnością, dlatego, to wszystko mojego męża, było ważne, i nie ma podstaw do jego unieważnienia przez Kościół .Był czas, że bardzo zależało mi na unieważnieniu, dlatego temat bardzo dokładnie został zgłę byli dorośli i świadomi zawarcia związku, przyczyną nie była ciąża , ani naciski wspólnych nie mają, ale to też była ich decyzja wspólna, po prostu postawili na wygodne życie i karierę zawodową.Związek się rozpadł, tak jak setki innych, coś się wypaliło, byli w związku ,ale każde żyło swoim końcu, wspólne przebywanie, mieszkanie zaczęło ich drażnić, a że mieszkali w mieszkaniu jej rodziców, poprosiła męża o spakowanie rzeczy i wyprowadzenie się.Potem był rozwód i temu, co można wnioskować z moich wcześniejszych postów, o byłym związku mojego męża wiem bardzo dużo, może nawet z nim przez rozwód, wtedy o jego rozpadającym związku rozmawialiśmy długimi godzinami, w kawiarniach spędzaliśmy całe "dniówki".Wszystko skomplikowało się na miesiąc przed naszym ślubem, dla mnie to był cios , ale byłam na tyle zakręcona po tych strasznych wydarzeniach, że nie umiałam odwołać ślubu, sukienka wisiała już w szafie, miałam mętlik w głowie - powiedziałam sobie i bardzo chciałam w to wierzyć, że po ślubie , wszystko się ułoży i złe doświadczenia znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej zniknęł to , zamknęliśmy się na rozmowy o przeszłoś byłego związku przestał istnieć, mdliło mnie, chciałam go wykasować z przeszłości i przyszłoś tamtej pory nie rozmawiamy, o byłym związku, wydarzeniach sprzed naszego ślubu i pierwszych , bardzo trudnych miesiącach po ślubie.

Official Music Credits | Explore who worked on the song Szczęście w nieszczęściu (feat. Pomidor & Szajka) by by FIRMA on Jaxsta. Każdy z nas zna powiedzenie "na cudzym nieszczęściu swojego szczęścia nie zbudujesz" i zapewne coś w tym jest! Jednak, tak po głębszej mojej analizie nasuwa mi się zupełnie inna myśl, taka zwyczajnie ludzka. Jeżeli chcemy ułożyć sobie życie i poznać kogoś wartościowego, to czy aby na pewno znajdziemy go wśród samotnych? Czy ktoś, kto przed, czy po czterdziestce nie miał potrzeby obcowania z drugim człowiekiem i chęci założenia podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina teraz raptem zacznie nadawać się do wspólnego życia i być odpowiedzialnym partnerem oraz ojcem? Cóż, chyba niestety - nie! Tym samym, jak tu nie szukać kogoś z "odzysku", albo zwyczajnie po ludzku "zajętego", jednak gotowego na nowe i na zmiany! Zdaję sobie sprawę, że wsadzam kij w przysłowiowe mrowisko, ale tak po cichu czy aby nie mam racji? Ktoś kto przez połowę życia żył sam albo ewentualnie z mamusią (a w wielu przypadkach też na jej koszt), nadaje się na odpowiedzialnego partnera i głowę oraz ojca rodziny? Tacy ludzie nie zmienią siebie i tym samym swoich potrzeb oraz ukierunkowań. Oni już dawno dokonali życiowego wyboru i albo są... bez popędu seksualnego, albo tzw. bezpłciowi życiowo, a rodzina albo odpowiedzialność to dla nich jak bajka o żelaznym wilku;) Natomiast ile jest osób co żyją bo... muszą; bo rodzina bo znajomi bo dzieci i wszystko ważne oprócz nich i tego, co im w duszy gra! Żyją nie ze sobą, a praktycznie obok siebie i gdy przypadkiem trafiają na bratnią duszę to z góry zostają potępieni przez ogół, gdyż w czyjejś opinii zostawili rodzinę, zabrakło im odpowiedzialności i "tak nie wypada!" Wypada natomiast udawać uczucie, sprawiać pozory szczęśliwej rodziny i cierpieć!? Tylko ciśnie się zasadnicze pytanie - po co i w imię czego? Tzw."opinia społeczna" dzisiaj pogada o Tobie, a jutro już o kimś zupełnie innym! A Twój czas goni i żaden dzień się nie powtórzy. Życie tak szybko ucieka i później człowiek ma tylko same retoryczne pytania do Losu, typu - dlaczego ja, czemu mnie itd. Odpowiedź może być prozaiczna - bo Ty się dałeś, Ty się poddałeś, bo Tobie zabrakło odwagi! Nikt za nas życia nie przeżyje i nie odejmie nam bólu, oraz tego co mierzi w środku. Dlatego, czy warto patrzeć na innych i tak do końca liczyć się z ich zdaniem? Czy to "oni" płaczą po nocach i prowadzą retoryczne rozmowy z Losem? Chyba - nie! Mamy jedno życie i chyba lepiej przeżyć je z uśmiechem na ustach i poczuciem sensu, niżeli będąc nieudacznikiem życiowym i wiecznie sfrustrowanym człowiekiem! Jeżeli Los coś podsuwa to...wypada chyba brać;) Bo może się obrazić i swoje łaski skierować do zupełnie kogoś innego, kto bardziej liczy się z jego zdaniem i wierzy w lepsze jutro! Jesteśmy ludźmi, mamy prawo błądzić, tylko czy to ma dotyczyć całego naszego życia? Ja uważam - NIE! Nie dajmy się zakotwiczyć i zgeneralizować!

Angelina Jolie była tak bardzo wyczerpana rozwodem z Bradem Pittem że niespodziewanie zaatakowała ją dziwna choroba. Aktorka bezsilnie patrzyła, jak

Antek Królikowski postanowił zabrać głos w sprawie oskarżeń, jakie skierowała w jego stronę Joanna Opozda. Co powiedział?Sytuacja między Joanną Opozdą i Antkiem Królikowskim jest bardzo napięta. Ostatnio pojawiły się ze strony aktorki mocne zarzuty w kierunku jej jeszcze męża i jego rodziny. Aktor milczał, aż do dziś. Właśnie w sieci pojawiło się obszerne Królikowski zabiera głos ws. afery z Joanną OpozdąPo serii oskarżeń ze strony Joanny Opozdy głos w końcu postanowił zabrać Antek Królikowski. Nagrał wideo, które opublikował w serwisie dobry, najwyższy czas, żebym również ja zabrał głos w sprawie, która dotyczy mnie i mojej rodziny. Nie mogę pozwolić na to, żeby moim bliskim dostawało się za to, że matka mojego dziecka nie może pogodzić się z naszym rozstaniem – wyjaśnił sytuację z własnej perspektywy:Musicie wiedzieć, że nie wszystko, co usłyszeliście ze strony Asi, było prawdą, lecz manipulacją, której ja sam poddawany byłem przez te kilka miesięcy nieudanego małżeństwa, które w pełni świadomie zamierzam zakończyć, bo nie umiem aż tak dobrze udawać szczęścia. Jak pewnie wiecie, czekam na sprawę rozwodową. Do tego czasu nie zamierzałem naprawdę poruszać kwestii związanych z moją jeszcze żoną, ale zostałem przez nią zmuszony i nie mogę dłużej Joannie Opoździe, że nie mówi mija się z prawdą, mówiąc, że nie płacę alimentów, urządza prowokacje, manipule opinią publiczną i próbuje zniszczyć mnie i moich bliskich, więc muszę reagować. Tym bardziej, że doskonale znam mechanizmy, jakimi posługuje się matka mojego dziecka w medialnych sporach i wiem, że jest zdolna do wszystkiego, co zresztą udowodniała już niejednokrotnie. Mam tego Królikowski odniósł się także do tego, jak wyglądają relacji z jego synkiem. Regularnie utrzymuje kontakt z maluchem, ale sprawa jest skomplikowana, bo nie ma jeszcze rozwodu z jego nie zamierzałem uchylać się od odpowiedzialności za syna. Ludzie się rozstają i to zawsze jest trudne, szczególnie gdy w tym wszystkim jest dziecko, ale nikt nie powinien dostawać rykoszetem za błędy rodziców i będę robił wszystko, żeby Vini sam mógł kiedyś decydować o swoim losie i być szczęśliwym dzieciakiem, a kiedyś zasugerował także, że Joanna Opozda przywłaszczyła sobie wszystkie oszczędności w znacznej kwocie, ze wspólnego mnie, że Joanna dopuszcza się tych wszystkich pomówień o alimentach, podczas gdy sama przelała sobie z naszego wspólnego konta wszystkie oszczędności w znacznej kwocie, które wpływały głównie ode mnie, a wypływały jedynie na jej konto. Wiem jednak, że dzięki temu mój synek może rozwijać się w pierwszych miesiącach życia w naprawdę dobrych warunkach – także szczegóły ustaleń dotyczących kwestii Vincenta dużo rzadziej niż bym chciał, ale wierzę, że to się zmieni, bo bardzo chcę uczestniczyć w jego życiu, w końcu jestem jego ojcem. Zawsze będę jego ojcem. Po tym, jak komornik zabezpieczył pięciocyfrową kwotę proponowanych przez stronę Asi alimentów, mam zablokowane wszystkie konta, więc o finanse matka mojego syna nie powinna się obawiać, tym bardziej że, z tego co widzę, całkiem nieźle radzi sobie z reklamowaniem wszystkiego na swoim Instagramie, no ale wiadomo, jak to jest. Ja wybieram prawdziwe życie, dlatego zacząłem nowe. Jestem lekko zmęczony, tęsknię za synkiem, ale mimo wszystko jestem szczęśliwy. Wiem, że tym razem podjąłem dobre decyzje i że to początek zupełnie nowej, dobrej drogi. Może z czasem się przekonacie – powiedział w koniec powiedział kilka słów do Joanny Opozdy:Trzymajcie się wszyscy w zdrowiu, pozdrawiam też wszystkich ojców z problemami. Pamiętajcie – nigdy nie jest za późno, żeby zawalczyć o swoje dziecko i o siebie. Przepraszam za to, że nasze prywatne sprawy znowu są publicznie roztrząsane. Ale to jedyna metoda, żeby trafić do matki mojego dziecka. Asiu, proszę, załatwmy to już między sobą i w sądzie. Dobrze? – dowód Antoni pokazał wyciąg z konta. Znajdziecie go w naszej Opozda odpiera zarzuty Antka KrólikowskiegoJoanna Opozda w relacji na Instagramie odpowiedział na wszystkie zarzuty, które zostały skierowane w jej zarządził sąd, nie ja. Przyjrzał się Twoim zarobkom i ustalił odpowiednią kwotę. Gdybyś był przyzwoitym człowiekiem i płacił alimenty na czas, komornik nie zająłby Twojego konta, to chyba oczywiste. Ile razy próbowałam się z Tobą dogadać? Ile razy mój prawnik próbował się z Tobą skontaktować? – dodała ostro:O prawdziwym życiu nie masz wielkiego pojęcia, prawdziwe życie to nie jest wieczna impreza. Nigdy nie zmieniłeś naszemu dziecku pieluchy, nigdy nie wstawałeś do niego w nocy, nie kąpałeś go. Za to, kiedy nasz synek miał dwa miesiące, przyniosłeś mu kostkę Rubika i pytałeś, czy może jeść pierogi, więc jakim Ty jesteś ojcem? – myślicie o całej tej aferze?Antek Królikowski pokazał wyciąg z kontaAntek Królikowski o aferze z Joanną OpozdąAntek Królikowski o aferze z Joanną OpozdąElwira SzczepańskaZ wykształcenia polonistka, z zawodu redaktorka. Miłośniczka crossfitu i zdrowego stylu życia. Wielbicielka francuskiego kina, włoskiej kuchni i filmów Stanisława Barei.

Katarzyna Grochola. Nie buduje się szczęścia na cudzym nieszczęściu. Nie dlatego, że kiedyś spotka cię kara. My nie jesteśmy stworzeni do sadzenia. Ale ta kara zaczyna się w momencie, kiedy podejmujesz taką decyzję, kiedy dobudowujesz do niej całą sieć usprawiedliwień, kiedy zaczynasz używać prawdy, nadziei, miłości i wiary

– Wiele kobiet w show-biznesie próbuje ukrywać swój wiek. Pani nie tylko mówi o nim głośno, ale też zdecydowała się napisać i zdradzić nieco więcej na temat życia dojrzałej kobiety. Skąd taki pomysł? – Kiedyś bałam się, że po „50” stanę się straszną starą babą, której już nikt nie będzie chciał, bo będzie wypalona zawodowo, dzieci opuszczą dom i założą własne rodziny i nikogo przy moim boku nie będzie. Obawiałam się samotności, ale na szczęście czarny scenariusz się nie spełnił, a przez złe myśli przebił się jednak mój optymizm i postanowiłam, że nie tylko się nie załamię, ale też pokażę wszystkim, że po przekroczeniu tej magicznej daty można naprawdę fajnie żyć. Pozbierałam w całość doświadczenia własne, cenionych przeze mnie osób oraz to, co przeczytałam, i wydałam książkę „Piękna 50–tka”. Zaplanuj podróż wyłącznie dla kobiet – Nieśmiało zapytam, czy w pani życiu jest już taki człowiek? – Pojawił się ktoś, dzięki komu znów częściej się uśmiecham i chce mi się więcej. To początek naszej znajomości. Razem odkrywamy piękno świata. Połączyły nas wspólne pasje, być może niebawem uda nam się zrobić razem coś zawodowo, bo Tomasz choć jest związany z branżą technologiczną, jest też fotografem. – Czy obecna miłość jest tak samo szalona jak ta pierwsza? – Jest inaczej, bo wiem już, jaka jestem, wiem, czego mogę się po sobie spodziewać. Nie mam już obaw, że coś mogłoby się nie ułożyć, bo wiem, jak postępować w związku, by być dla siebie nawzajem podporą. Nie martwię się już na zapas, nie mam obaw, że może ja się nie sprawdzę. Mam więcej swobody i pewności siebie, i rozsądku. Moja romantyczna dusza znalazła równowagę w życiowym doświadczeniu. Jest wzajemna akceptacja, zaufanie i obopólna chęć, by razem coś budować. Nie będę jednak za dużo opowiadać o naszym związku, ponieważ – jak zauważyłam – miłości z pierwszych stron gazet szybko się wypalają. Raczej nie pokażemy się na okładce żadnego kolorowego pisma. – Seks w dojrzałym wieku w naszym kraju wciąż budzi kontrowersje. Jedni mówią, że wciąż są aktywni fizycznie w tej sferze życia, inni ich krytykują. Jakie jest pani zdanie w tej kwestii? – Seks to bardzo ważna sfera naszego życia, ale nie można robić niczego wbrew sobie i swoim przekonaniom. Jedyną granicą, która może zaistnieć, to zasady szacunku do drugiej osoby i przyzwoitości ogólnej. Gdy jest miłość, jest i pożądanie – tu nie ma bariery wieku. Poza tym skoro i tak nie możemy cofnąć czasu, to trzeba jak najlepiej i najbardziej pomysłowo wykorzystać to, co się ma. Ważne, żeby być z kimś, kto ma czystą kartę, nie ma rodziny, którą porzucił, bo chciał coś zmienić albo akurat przeżywał kryzys wieku średniego i szukał młodszej. Czasem kobiety zadają się z mężczyznami, którzy mają już swoją bogatą przeszłość, a potem są zdziwione, że zostały potraktowane tak samo jak poprzedniczki. Jest stare powiedzenie, że nie zbudujesz własnego szczęścia na cudzym nieszczęściu. To jest prawda.. Jeśli jednak nie ma takich przeszkód i nie cierpi przez nas inna kobieta czy dziecko, to miłość po „50” może być tak samo piękna jak ta w wieku 20 lat. Staram się żyć według dekalogu. Tam są zawarte podstawowe prawdy życiowe i przepis na to, by nie komplikować życia sobie i innym. – Wiem, że jest pani osobą głęboko wierzącą. Sprawy związane z Kościołem są u nas w kraju różnie odbierane. Nie boi się pani czasem podejmować tematów związanych z religią? – Uważam, że należy wystrzegać się religijności na pokaz, ale jeśli wiara jest autentyczna, to przecież staje się częścią naszego życia. Ma wówczas odzwierciedlenie w czynach, dlaczego więc miałabym się jej wstydzić? Nikogo nie ewangelizuję na siłę i nie epatuję religijnością, ale gdy ktoś pyta mnie o mój sposób na życie, to uczciwie mówię, że opiera się on na wierze w Boga. Staram się być dobrym człowiekiem. Córkom także przekazuję te wartości, w które wierzę. Modlitwa nieraz pomogła przetrwać mi trudne chwile. Zakazany kult Santa Muerte. Dlaczego Watykan zabronił czcić Świętą Śmierć? Rozmawiała Martyna Rokita
Biedni leków nie dostali, za to niemieccy hurtownicy zbili na nich majątek. Zarabiali na cudzym nieszczęściu. 24.02.2011 24 lutego 2011.

Home Książki Filozofia, etyka Szczęście w nieszczęściu Pytanie o szczęście jest abstrakcyjne, jeśli stawiamy je w oderwaniu od pytania o nieszczęście. Niczym nie zmąconego szczęścia ludzie bowiem nie znają. Nie leży w granicach ludzkich możliwości, by wszystko, co korzystne, było pod ręką, i nie było niczego, co szkodliwe. Ludzkie szczęście – w sensie najbardziej elementarnym – jest zawsze tylko szczęściem w nieszczęściu. Można się obawiać, że kto nie bierze pod uwagę tej elementarnej prawdy, ten ścigając to, co niemożliwe, gubi szansę bycia szczęśliwym: traci dzielność duszy do przyjęcia szczęścia dostępnego. Oddzielenie tematu szczęścia od tematu nieszczęścia może zatem być wręcz niebezpieczne. Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni. Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie: • online • przelewem • kartą płatniczą • Blikiem • podczas odbioru W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę. papierowe ebook audiobook wszystkie formaty Sortuj: Książki autora Podobne książki Oceny Średnia ocen 7,0 / 10 2 ocen Twoja ocena 0 / 10 Cytaty Powiązane treści

Zobacz: Monika Zamachowska odpowiada fance tłumaczącej, że "nie można zbudować szczęścia na cudzym nieszczęściu" Zobacz także: Monika Zamachowska: Moja kariera jest na bocznym torze od justina92040214482 6 marca 2011, 16:35 Hej dziewczyny, może Wy mi poradzicie, bo już nie mam siły. Jestem drugą kobietą mojego faceta. Z poprzednią ma dwoje dzieci i jest w trakcie rozwodu. Dodam, że jestem sporo młodsza od niego, a rozstał się z żoną, kiedy poznał mnie. Proble wygląda następująco... Głównie chodzi o jego mamę, choć cała rodzinka mnie nienawidzi. Usłyszałam od niej, że nasze dzieci nigdy nie będą jej wnukami, że jestem psychopatką, że mój H. zmarnuje sobie przy mnie życie i będzie kiedyś żałował. A już rekord pobiła w Nowy Rok. Zadzwoniła do niego i życzyła mu wszystkiego dobrego. Mnie natomiast kazała przekazać, że życzy mi wszystkiego, co najgorsze. Rozumiem, że może mieć inny pogląd na rozwody itp, ale bez przesady!!! Moi rodzice już się jakoś pogodzili, a naprawdę podchodzili sceptycznie do sytuacji.. Czasem obawiam się, że to już nigdy się nie zmieni i że nasze dzieci faktycznie nie będą miały babci, że wszystko będzie takie niepoukładane... Co powinnam zrobić? Czekać aż sama zrozumie? Dołączył: 2008-08-20 Miasto: Bajka Liczba postów: 12809 6 marca 2011, 18:07 NIE ZBUDUJESZ SWOJEGO SZCZĘŚCIA NA CZYIMŚ NIESZCZĘŚCIUprzykre ale trudną sytuację i myślę że powinnaś dać wszystkim czas a szczególnie dzieciom, które muszę niestety pogodzić się z utratą ojca. Dołączył: 2008-08-20 Miasto: Bajka Liczba postów: 12809 6 marca 2011, 18:08 ojej coś się popieprzyło Dołączył: 2008-08-20 Miasto: Bajka Liczba postów: 12809 6 marca 2011, 18:09 nie zbudujesz szczęścia na cudzym nieszczęściuprzykre ale prawdziweMasz trudną sytuację i myślę że powinnaś dać wszystkim czas a szczególnie dzieciom, które muszą niestety pogodzić się z utratą ojca. justina92040214482 6 marca 2011, 18:09 Magdalena, uważasz że facet powinnien być z żoną mimo wszystko? Nawet jeśli jej już nie kocha i nie jest szczęśliwy? Dołączył: 2008-08-20 Miasto: Bajka Liczba postów: 12809 6 marca 2011, 18:11 nie przeszkadzało mu to do tego czasu az pojawiłas sie TY justina92040214482 6 marca 2011, 18:11 Ale on nie odszedł od dzieci, a od żony... To też trzeba wziąć pod uwagę. Jego dzieci były, są i będą na pierwszym miejscu. Dołączył: 2008-11-05 Miasto: Warszawa Liczba postów: 2064 6 marca 2011, 18:12 chodzi o to ze jakby chcieli to mogliby to naprawic, rozwiazac problme. w koncu iles lat ze sobazyli i cos ich laczylo. zawsze kryzysy sa. byc moze gdyby nie ty znow byliby teraz szczesliwa wszytkim trzeba pracowac. justina92040214482 6 marca 2011, 18:13 Zorcia, wcześniej też miał inne kobiety. Odszedł od żony bo coś się wypaliło. I wcale nie w momencie kiedy mnie poznał, a dużo wcześniej. Dołączył: 2008-08-20 Miasto: Bajka Liczba postów: 12809 6 marca 2011, 18:15 napiszę cytat dziecka mojej koleżanki"tatuś odszedł od mojej mamusi..dlaczego nas już nas nie kocha?" Dołączył: 2008-08-20 Miasto: Bajka Liczba postów: 12809 6 marca 2011, 18:16 wiec zastanów się czy z takim mężczyzną chcesz ułożyc swoje życiekiedyś pojawi się ta młodsza, szczuplejsza, seksowniejsza...pamiętaj!
Wyniki wyszukiwania frazy: przeklinam moje gwiazdy w gorzkim żalu i nieszczęściu - myśli. Strona 4 z 666. "Na nieszczęściu szczęścia nie zbudujesz." *NiCo

zapytał(a) o 17:21 Kiedy ludzie przestaną powtarzać wytartą frazę, że "nie zbuduje się szczęścia na cudzym nieszczęściu"? Przecież to tak jakby wierzyć w sprawiedliwość. Chyba każdy z nas zna ludzi, którzy zbudowali swoje szczęście na czyjejś krzywdzie. Odpowiedzi Wydaje się , że masz racje . Ale czy twoje szczęście będzie wtedy prawdziwe ? Wydaje mi się , że mogą pojawić się wyrzuty sumienia .Chociaż ludzie z natury to egoiści , ale różnie można to Człowiek , który ma wyrzuty sumienia , że zranił innego . Jest mu z tego powodu nie przyjemnie , więc chce naprawić błąd . (Wychodzi na to , że myśli tylko o sobie) Pośrednio na pewno komuś się musi zdarzyć nieszczęście aby ktoś inny mógł być szczęśliwy ale ta zasada nie działa jeśli robi się to na to jeśli ktoś się dostanie do pracy, bardzo często ktoś inny musi zostać zwolnionym. Jednak jeśli ktoś 'pomoze' tej osobie zostać zwolniona, czyli po prostu zrobi jakieś świństwo a zrzuci to na tamta osobę, to gwarantuje Ci ze w końcu się to odbije. Ta osoba albo zaczyna w końcu przesadzać i ktoś się zorientuje albo po prostu ktoś zrobi to samo. Inny przykład - jest para która się rozstaje. Jeżeli kobieta w międzyczasie pozna mężczyznę, to zbudowała swoje szczęście na nieszczęściu kobiety która była pierwsza, jednak nie zrobiła tego specjalnie. Jeśli jednak jakaś kobieta wie ze facet ma żonę/dziewczynę i robi wszystko aby facet od tamtej odszedł, to jeśli w końcu tak się stanie, to prawie na pewno ten facet zrobi jej dokładnie to samo co się udaje, ale nie wystarczająco często aby zrobić z tego regułę. blocked odpowiedział(a) o 17:22 ja zbudowałem swoje szczęście na swoim nieszczęściu FSKostek odpowiedział(a) o 17:23 Jestes bardzo niekompatybilna ze swiatem i prosze wyjsc, bo swiat jest piekny i nie ma co robic z ludzi zaklamanych swin. A kazda osoba wykorzystujaca czyjes nieszczescie predzej czy pozniej odczuwa z tego powodu cierpienie, bo kazdy jest w minimalnym stopniu czlowiekiem i wszystko sie na nim odbija do konca zycia Nie zbuduje powiedzenie to szczera to ''szczęście'' będzie tylko pozorne. blocked odpowiedział(a) o 17:52 W sprawiedliwość nie trzeba wierzyć jest logiczna, jak dwa razy dwa jest cztery. Ale jeśli chodzi o budowanie swojego szczęścia na czyimś nieszczęściu, to tak, poznałam zalążek tej robaczywej dążności do pasożytowania na innych. Tego rodzaju ludzie budzą we mnie mniej więcej takie uczucia, jak zgniłe mięso. Tyle też są warci. blocked odpowiedział(a) o 17:52 Ależ to jest prawda. I owszem, znam ludzi, którzy zbudowali swoje szczęście na cudzej krzywdzie. Powiem ci jednak, że oni sami długo szczęśliwi nie byli. Istnieje bowiem coś takiego jak Karma - naprawdę istnieje - i wiedz, że to, co dajesz od siebie, zawsze do ciebie wraca. A ja tam się zgadzam, że w tym powiedzeniu nie ma za grosz prawdy. Wciska się je prostym ludziom, żeby nie zaczęli się zabijać w walce o dobra, co wcale nie jest złym pomysłem, zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak wielka jest siła tłumu i jaki chaos mogłoby to wprowadzić. Na zasadzie: wielka grupa chłopów nie spróbuje obalić swojego króla i podzielić się jego pogactwami, bo wierzy, że to bezprawne/nieetyczne/niemoralne/bezcelowe. Pomijam oczywiście kwestię obrony władcy i kwestię sił, chodzi o sam sens i ma co szukać daleko, wszystkie istniejące teraz kraje zostały zbudowane na szczątkach tych, którzy byli tam wcześniej. Dobrym przykładem może być Ameryka, której historię znają chyba wszyscy i nikt mi nie wmówi, że jak na kraj, który powstał po wyrżnięciu całych kultur, nie żyje się tam całkiem nie znaczy, że działanie w ten sposób jest dobre. Skuteczne i często przynosi oczekiwany rezultat, ale nie powiedziałabym, że to coś pozytywnego. blocked odpowiedział(a) o 20:29 A jak myślisz,dlaczego w bajkach/filmach dobro zawsze wygrywa? To proste ludzie kochają uciekać od ponurej rzeczywistości i okłamywać samych siebie blocked odpowiedział(a) o 18:34 Kiedy umrze ostatni sprawiedliwy idiota, który wierzył, że życie na ziemi nie musi być tak ch*jowe, jak wszyscy inni to akceptują. blocked odpowiedział(a) o 21:33 Jeśli ktoś nie ma współczucia bądź go nie odczuwa to zbuduję te szczęście na krzywdzie innych, pamiętaj każdy czuję inaczej. blocked odpowiedział(a) o 20:43 Muszą się przecież czymś maskować. Uważasz, że ktoś się myli? lub

.
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/760
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/660
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/272
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/537
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/517
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/814
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/724
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/66
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/191
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/903
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/379
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/883
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/774
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/860
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/241
  • nie zbudujesz szczęścia na cudzym nieszczęściu