Strona główna » Newsy » Mateusz Damięcki pokazał kadr z wakacji nad Bałtykiem. Naturalność zdjęcia z żoną i synami zachwyciła internautów. Newsy. 08.07.2021 18:40. Autor: Elwira Szczepańska. Mateusz Damięcki pochwalił się zdjęciem z żoną i synami. Uroczy kadr znad Bałtyku podbił serca internautów.
Mateusz Damięcki z żoną tworzą związek idealny. Oboje piękni, spełnieni zawodowo i prywatnie. Zakochani w sobie i ich wspólnym synu, Franciszku. Ostatnio aktor opublikował wzruszający wpis na temat swojej żony, która wykonuje fascynujący Mateusza Damięckiego, Paulina Andrzejewska, w środowisku artystycznym znana jest jako tancerka, choreograf i pedagog. Od lat pracuje przy spektaklach teatralnych i produkcjach telewizyjnych, a także uczy baletu. Teraz stało się coś, co sprawiło, że jej mąż jest naprawdę dumny!Kim jest Paulina Andrzejewska? Żona Mateusza DamięckiegoPaulina Andrzejewska jest choreografem oraz instruktorem baletu. Mateusz Damięcki na swoim Instagramie napisał wzruszający tekst, w którym poinformował, że Paulina została zastępcą dyrektora do spraw artystycznych Teatru Muzycznego w Poznaniu.– Powodzenia skarbie – rozwiń skrzydła, leć, a wraz z Tobą wszyscy, którzy mają tę samą pasję i równie piękne i otwarte serce. To będzie dla Was wszystkich fascynująca podróż — napisał aktor na swoim profilu. Mateusz Damięcki z żoną tworzą piękną paręChoć para żyje raczej z dala od show-biznes i nie gości często na łamach serwisów plotkarskich, tym razem Mateusz Damięcki zdobył się na obszerny tekst, w którym zachwyca się nad swoją żoną. Całość wygląda jak intymne wyznanie. Widać, że aktor jest bardzo zakochany:– Zrozumiałem, że jesteśmy my i że mimo wzajemnej odpowiedzialności oraz odpowiedzialności wspólnej za naszego syna – jest to relacja tożsama, dwóch atomów z tego samego wymiaru, dwóch atomów tworzących jedną cząstkę. Dziękuję kochanie, że nadajesz sens mojemu życiu — wyznał w publicznym również nie kryła emocji:– Kochanie dziękuje tak mnie wzruszasz… tak we mnie wierzysz! dziękuje za wszystko – reakcje fanów nie trzeba było długo czekać. Wpis bardzo szybko zdobył popularność w sieci. Wszyscy zazdroszczą Paulinie tak kochającego męża, a Mateuszowi tak utalentowanej żony. Jak widać, nawet mając mnóstwo sukcesów zawodowych, żyjąc w pośpiechu i ciągle wyjeżdżając można znaleźć czas dla rodziny oraz na docenienie drugiej osoby i szczęśliwy związek. Zazdrościmy!ZOBACZ ZDJĘCIA: @mateuszdamieckiŻona Mateusza Damięckiego, Paulina @mateuszdamieckiAktor często dodaje zdjęcia z @mateuszdamieckiPara spędza ze sobą każdą wolną @mateuszdamieckiWidać, że bardzo się kochają! @mateuszdamieckiMateusz Damięcki z żoną na premierze filmu Miłość jest wszystkim. ZOBACZ TEŻ:Patricia Kazadi radykalnie zmieniła kolor włosów. Fanom się to nie spodobałoJak mieszka Beata Tadla? Kiedyś luksusowa willa, a teraz?Maryla Rodowicz miała wyjechać do USA? Piosenkarka zdecydowała się na szczere wyznanieJan Paweł II regularnie się biczował. „Słychać było odgłos uderzeń”Na co chorowała Irena Szewińska? Przyczyny śmierci lekkoatletkiŹródło:
  1. ኗлешθ իфոκቯթу
  2. Ωцеሃ γипсιζեջ
    1. Оψисвօчоթ еፁուлош եպυчомሠ
    2. Шиρоնюδሆቲፐ ο оծωረусዤсըх ቯедрեջа
Mateusz Morawiecki wyjaśnia, dlaczego dokonał podziału majątku z żoną. W opinii Mateusza Morawieckiego opozycja dąży do "rozhuśtania emocji w Polsce". W wywiadzie dla tygodnika "Sieci

Opublikowano: 2016-03-08 13:51:34+01:00 · aktualizacja: 2016-03-08 15:51:03+01:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2016-03-08 13:51:34+01:00 aktualizacja: 2016-03-08 15:51:03+01:00 Fot. Media zajmują się aktami na Pana temat, jakie znaleziono w IPN. Dlaczego nie opowiedział Pan wcześniej swojej historii? Dlaczego nie ujawnił związku z bezpieką? 26 lat III RP to dużo czasu… Jerzy Zelnik: Ta historia wyparowała z mojej pamięci, to jak mogłem ją opowiedzieć? Jak mogłem się tym podzielić? O całej sprawie dowiedziałem się od Cezarego Gmyza, który mi przedstawił dokumenty. Naprawdę Pan nie pamięta? To brzmi mało wiarygodnie… Zupełnie tego nie pamiętam. To zupełnie wyparowało z mojej pamięci. Być może nieświadomie mój organizm uznał to za nieprzydatne. Gdybym o tym pamiętał, to już 100 razy bym o tym powiedział, przeprosił i prosił o wybaczenie. Łatwo teraz tak mówić… Ależ ja znam siebie. Gdybym pamiętał o tym wszystkim to już za czasów „Solidarności”, a na pewno po 1989 roku mówił bym o tym, przypominał o tym młodym Zelniku, który popełnił taki błąd. Do znudzenia bym o tym mówił. Niestety jednak cała historia mnie zupełnie zaskoczyła, ponieważ wymazałem ją z pamięci. Mowa o współpracy z władzą, którą Pan wielokrotnie krytykował. Ja nie pamiętam już kolegów ze szkoły, z liceum. Mowa o sytuacji sprzed dekad. Ja się zajmowałem czym innym, inne sprawy miałem wtedy na głowie. Próbuję dziś tłumaczyć tego chłopca, zastanawiam się nad motywacjami. Jednak to jest trudne, bowiem już kilka lat po tej historii byłem zupełnie inną osobą. Dojrzałem politycznie, byłem już umocowany wiarą i przez ponad 50 lat jestem jej wierny. Dziś wiele osób po ujawnieniu ich współpracy zasłania się niepamięcią. Tak, mam świadomość, że ludzie się przyzwyczaili, że to od ludzi winnych głównie słyszy się tłumaczenie, że czegoś nie pamiętają. Ludzie mogą myśleć, że Jerzy Zelnik też posługuje się tym wybiegiem. Tyle, że w moim przypadku to jest prawda. Gdy spojrzałem na te dokumenty, dopiero wtedy moja pamięć zaczęła się odklejać. Sądzę jednak, że gdyby mnie ktoś o tę sprawę zapytał w latach 70. to nic bym nie pamiętał. To znaczy, że sprawa była rzeczywiście incydentalna? Czy coś poważniejszego ma Pan na sumieniu? Sprawa dotyczyła jednego kolegi, który został uznany za wroga ojczyzny. Ja byłem natomiast wychowany w nadziei związanej z socjalizmem, że on może mieć ludzką twarz. Wobec tego gdy kolega narzekał na władze socjalistyczną, a „miły pan” prosił, bym coś o tym koledze sprawdził, to widocznie wciągnął mnie w akcję przeciwko „wrogowi” mojej ojczyzny ukochanej. I stąd to się wzięło, że jako niedojrzały jeszcze politycznie człowiek, wychowany w duchu konstruktywnym wobec idei socjalistycznej, uznałem, że moim obowiązkiem jest nie odmówić współpracy. Ale, jak mówię, to dotyczyło jednego kolegi, a o całej sprawie przypomniał mi red. Gmyz. Co Pan dalej zamierza w tej sprawie zrobić? Na pewno będę próbował znaleźć tego kolegę, o którym rozmawiałem z bezpieką. Chciałbym go zobaczyć, uścisnąć i prosić o przebaczenie. To jest dla mnie oczywiste. Gdybym o tym wszystkim pamiętał, to już dawno bym o tym powiedział? Czy wiarygodność mojego życia może przekreślić taki epizod? Czy ja swoim życiem nie udowadniam, że jestem człowiekiem sumienia? Nie rozumiem, jak Polacy mogą przekreślać mnie za tę sprawę. Od lat stoję pod sztandarem „Bóg, Honor, Ojczyzna” i będę stał nadal. Bez względu na to jakie pomyje się na mnie wylewa. Polacy poznają właśnie historię dot. Pana wcześniej nieznaną. Emocje są zrozumiałe… Zawsze byłem i będę wierny swojemu sumieniu, swoim wartościom, w które wierzę. Mam jednak świadomość, że dla ludzi nie jest wiarygodne to, że mogłem o tym nie pamiętać. Mogę jedynie dać słowo honoru. Gdybym pamiętał o tym, to byłbym pierwszym, który w latach 90. opowiedziałby o tym. Uderzyłbym się głośno w pierś i powiedział: „wybaczcie mu, temu młodemu człowiekowi, Jerzemu Zelnikowi”. To Pana historia, a nie kogoś obcego. Ja się jednak z tym człowiekiem tylko częściowo utożsamiam. Utożsamiam się z jego genami, z jego usposobieniem, ale nie z jego poglądami. Ciąg dalszy na następnej stronie. Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu. Media zajmują się aktami na Pana temat, jakie znaleziono w IPN. Dlaczego nie opowiedział Pan wcześniej swojej historii? Dlaczego nie ujawnił związku z bezpieką? 26 lat III RP to dużo czasu… Jerzy Zelnik: Ta historia wyparowała z mojej pamięci, to jak mogłem ją opowiedzieć? Jak mogłem się tym podzielić? O całej sprawie dowiedziałem się od Cezarego Gmyza, który mi przedstawił dokumenty. Naprawdę Pan nie pamięta? To brzmi mało wiarygodnie… Zupełnie tego nie pamiętam. To zupełnie wyparowało z mojej pamięci. Być może nieświadomie mój organizm uznał to za nieprzydatne. Gdybym o tym pamiętał, to już 100 razy bym o tym powiedział, przeprosił i prosił o wybaczenie. Łatwo teraz tak mówić… Ależ ja znam siebie. Gdybym pamiętał o tym wszystkim to już za czasów „Solidarności”, a na pewno po 1989 roku mówił bym o tym, przypominał o tym młodym Zelniku, który popełnił taki błąd. Do znudzenia bym o tym mówił. Niestety jednak cała historia mnie zupełnie zaskoczyła, ponieważ wymazałem ją z pamięci. Mowa o współpracy z władzą, którą Pan wielokrotnie krytykował. Ja nie pamiętam już kolegów ze szkoły, z liceum. Mowa o sytuacji sprzed dekad. Ja się zajmowałem czym innym, inne sprawy miałem wtedy na głowie. Próbuję dziś tłumaczyć tego chłopca, zastanawiam się nad motywacjami. Jednak to jest trudne, bowiem już kilka lat po tej historii byłem zupełnie inną osobą. Dojrzałem politycznie, byłem już umocowany wiarą i przez ponad 50 lat jestem jej wierny. Dziś wiele osób po ujawnieniu ich współpracy zasłania się niepamięcią. Tak, mam świadomość, że ludzie się przyzwyczaili, że to od ludzi winnych głównie słyszy się tłumaczenie, że czegoś nie pamiętają. Ludzie mogą myśleć, że Jerzy Zelnik też posługuje się tym wybiegiem. Tyle, że w moim przypadku to jest prawda. Gdy spojrzałem na te dokumenty, dopiero wtedy moja pamięć zaczęła się odklejać. Sądzę jednak, że gdyby mnie ktoś o tę sprawę zapytał w latach 70. to nic bym nie pamiętał. To znaczy, że sprawa była rzeczywiście incydentalna? Czy coś poważniejszego ma Pan na sumieniu? Sprawa dotyczyła jednego kolegi, który został uznany za wroga ojczyzny. Ja byłem natomiast wychowany w nadziei związanej z socjalizmem, że on może mieć ludzką twarz. Wobec tego gdy kolega narzekał na władze socjalistyczną, a „miły pan” prosił, bym coś o tym koledze sprawdził, to widocznie wciągnął mnie w akcję przeciwko „wrogowi” mojej ojczyzny ukochanej. I stąd to się wzięło, że jako niedojrzały jeszcze politycznie człowiek, wychowany w duchu konstruktywnym wobec idei socjalistycznej, uznałem, że moim obowiązkiem jest nie odmówić współpracy. Ale, jak mówię, to dotyczyło jednego kolegi, a o całej sprawie przypomniał mi red. Gmyz. Co Pan dalej zamierza w tej sprawie zrobić? Na pewno będę próbował znaleźć tego kolegę, o którym rozmawiałem z bezpieką. Chciałbym go zobaczyć, uścisnąć i prosić o przebaczenie. To jest dla mnie oczywiste. Gdybym o tym wszystkim pamiętał, to już dawno bym o tym powiedział? Czy wiarygodność mojego życia może przekreślić taki epizod? Czy ja swoim życiem nie udowadniam, że jestem człowiekiem sumienia? Nie rozumiem, jak Polacy mogą przekreślać mnie za tę sprawę. Od lat stoję pod sztandarem „Bóg, Honor, Ojczyzna” i będę stał nadal. Bez względu na to jakie pomyje się na mnie wylewa. Polacy poznają właśnie historię dot. Pana wcześniej nieznaną. Emocje są zrozumiałe… Zawsze byłem i będę wierny swojemu sumieniu, swoim wartościom, w które wierzę. Mam jednak świadomość, że dla ludzi nie jest wiarygodne to, że mogłem o tym nie pamiętać. Mogę jedynie dać słowo honoru. Gdybym pamiętał o tym, to byłbym pierwszym, który w latach 90. opowiedziałby o tym. Uderzyłbym się głośno w pierś i powiedział: „wybaczcie mu, temu młodemu człowiekowi, Jerzemu Zelnikowi”. To Pana historia, a nie kogoś obcego. Ja się jednak z tym człowiekiem tylko częściowo utożsamiam. Utożsamiam się z jego genami, z jego usposobieniem, ale nie z jego poglądami. Ciąg dalszy na następnej stronie. Strona 1 z 2 Publikacja dostępna na stronie:

Mateusz Damięcki pochwalił się żoną! W miniony weekend odbył się XII Bal Charytatywny Gwiazdy Dobroczynności. Podczas tego wydarzenia nagrodzono osoby ze świata show-biznesu, które angażują się społecznie i inspirują do pomagania. Uhonorowana została nie tylko Katarzyna Żak (za pomoc w budowie hospicjum), ale także Mateusz

Sytuacja wydaje nam się dość absurdalna. Czy to możliwe, by ojciec przestał rozmawiać z synem przez upodobania muzyczne? Jeśli to prawda, to mamy nadzieję, że Jerzy i Mateusz dojdą do porozumienia. Szkoda by było, gdyby ich rodzina rozpadła się przez tak błahą sprawę.
Jerzy Zelnik (72 l.) wyznał właśnie, że kilkakrotnie dopuścił się zdrady małżeńskiej. Znany z konserwatywnych poglądów aktor zrobił ostatnio rachunek sumienia.
Irena Santor przeżyła w swoim życiu wiele ciężkich chwil. 60 lat temu wydarzyła się jednak wielka tragedia, o której do tej pory nie chciała mówić. Co się stało?Irena Santor na scenie muzycznej pojawia się od wielu dekad. Jest nazywana pierwszą damą polskiej piosenki. Na swoim koncie ma niezliczoną ilość przebojów. Karierę rozpoczynała w zespole pieśni i tańca Mazowsze. Dopiero po kilku latach zdecydowała się spróbować swoich sił jako solistka. Wielokrotnie była nagradzana na opolskich festiwalach, a przez lata obecności na scenie zaskarbiła sobie sympatię tysięcy fanów. Jej życie zawodowe usłane było pasmem licznych tego samego nie można powiedzieć o jej życiu prywatnym. Już w dzieciństwie została bardzo doświadczona przez los. Gdy była dzieckiem wybuchła II wojna światowa, członkowie niemieckiej organizacji Selbstschutz zamordowali jej ojca – Bernarda. Przeżyła także śmierć swojej matki. Gdy dołączyła do Mazowsza, poznała swojego przyszłego męża Stanisława Santora. Do pewnego momentu ich związek układał się doskonale. Jedna tragedia spowodowała, że uczucie legło w Santor o śmierci córkiIrena Santor w wywiadach nigdy nie była zbyt wylewna. Wokalistka miała wiele osobistych problemów, o których nie chciała mówić publicznie. Sama w bardzo młodym wieku otarła się o śmierć, gdy w 1961 roku uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu. W zdarzeniu drogowym zginęła jej przyjaciółka Ludmiła Jakubczak. Później bardzo przeżyła rozwód ze swoim pierwszym się, że niedługo przed tym doszło w ich życiu do wielkiej tragedii. Santor w 1959 roku była w ciąży i zaledwie dwa dni po porodzie jej córeczka Sylwia całe życie o tym nie mówiłam, to moja bardzo intymna historia i prywatna sprawa – powiedziała w rozmowie z dziennikarzem gazety „Dobry Tydzień”.Po śmierci dziecka małżeństwo diwy przeżywało wielki kryzys, którego nie udało się przezwyciężyć. Po rozstaniu nadal pozostali przyjaciółmi. Stanisław Santor został pochowany w kwaterze dziecięcej na Powązkach Wojskowych w Warszawie, gdzie spoczywa także jego córka Ireny SantorPani Irena nie ma własnych dzieci, ale jest ktoś, na kogo może liczyć na spadek po niej. To przyszywana córka, Katarzyna, która jest dzieckiem ostatniego partnera Santor – Zbigniewa Korpolewskiego:Otrzymała dom ojca w spadku, robi w nim remont. Ale jeden, najładniejszy pokój zostawiła dla pani Ireny. Kasia jest lojalna, zawsze gotowa jej pomóc. Powiedziała, że w każdej chwili ukochana taty może przyjechać i mieszkać. Jak długo chce. Irena Santor bardzo docenia ten serdeczny gest – donosi „Dobry Tydzień”.Spodziewaliście się, że Irena Santor przez lata skrywała tak bardzo poruszającą historię?Irena Santor – Kolędowanie z Polsatem 2019 Irena Santor – pogrzeb księdza Kazimierza OrzechowskiegoIrena Santor, Festiwal Zaczarowanej Piosenki 2016Krystyna MiśkiewiczZ wykształcenia dziennikarka. Z zamiłowania ogrodnik, który każdą wolną chwilę poświęca swoim roślinom. Wielka miłośniczka przyrody, właścicielka kilku psów. Wegetarianka z wyboru.
TVN. Kochanka lub kochanek to prawdopodobnie najczęstszy powód, przez który rozpadają się małżeństwa. Dużo o tym wie wokalista Muniek Staszczyk, który w pewnym momencie przyznał się swojej żonie do niewierności. Życie Muńka Staszczyka to materiał na ciekawą książkę. Taka pozycja nawet już powstała – nosi tytuł King, a
Siedziba Milionów Lat w Jedności z Tebami – świątynia grobowa Ramzesa II, zwana Ramesseum (zwana również Ozyrejonem lub też Świątynią Ozymandiasa), wzniesiona w Tebach, na zachodnim brzegu Nilu. Jej jądrem i zaczątkiem było sanktuarium Setiego I, rozwinięte w wielką świątynię Ramzesa.
Dziś, z okazji urodzin żony, Mateusz pokazał ich wspólne zdjęcie, przy okazji uroczo żartując z różnicy wieku między nimi. Mateusz Damięcki na zdjęciu z żoną. Na fotce widać Mateusza i Paulinę, którzy są do siebie wtuleni. On – zapozował bez koszulki, a ona – w staniku.
Tadeusz Müller z żoną spodziewają się dziecka. "To niewiarygodne!" Mateusz Maga wystąpił w 4. edycji "Top Model" i nagle zniknął z show biznesu. Jak dziś wygląda i co robi? (ZDJĘCIA)
Halina Frąckowiak była przez kilka lat żoną Krzysztofa Bukowskiego, który również zmarł. Od tego czasu piosenkarka jest sama. Jerzy Zelnik (77 l.) to aktor znany z takich filmów jak .
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/887
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/994
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/610
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/702
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/296
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/248
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/185
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/924
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/843
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/485
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/300
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/605
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/974
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/485
  • 51fh2c9fpr.pages.dev/362
  • mateusz zelnik z żoną